Duchowy podróżnik #2 - Wyraźna wizja

   Po pierwszej wielkiej dawce informacji i historii musiałem ochłonąć. W mojej głowie przebiegło tak wiele przygód i wydarzeń z poprzednich wcieleń, jednak niedługo po tym wszystko osłabło, stało się mętne. Wszystkie te historie wydawały mi się teraz snem. Większości nie pamiętałem, było to, jakbym widział tylko wycinki, na dodatek przez mgłę. Czułem się zablokowany. Chociaż próbowałem dotrzeć w swojej głowie do jakichś informacji, było to niemożliwe. Zdarzało mi się, że idąc ulicą lub siedząc w domu, nagle miałem w głowie obrazy, jakbym oglądał film o swoich poprzednich życiach. W tym czasie jednak się wyłączałem. Jeśli gdzieś szedłem to, moje ciało szło, ale ja byłem w całkowicie innym miejscu myślami. Kiedy wracałem do teraźniejszości, okazywało się, że byłem w innym miejscu, niż powinienem. Nie potrafiłem tego kontrolować. Czasami siadałem w domu i próbowałem przywołać którąś wizję. Nic z tego jednak nie wychodziło. Dwa miesiące po wydarzeniach z mostu szedłem do bilblioteki uczelnianej, kiedy to właśnie przyszła jedna z wizji.    Kiedy odzyskałem świadomość, poczułem straszne zmęczenie i ból w nogach. W pierwszej chwili nie wiedziałem dlaczego, po chwili dopiero rozejrzałem się dookoła siebie i zauważyłem, że jestem w całkiem innym miejscu, niż powinienem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni . Zauważyłem, że mam tylko dwanaście procent baterii, chwilę później zauważyłem, że jest godzina dziewiętnasta. Na uczelni miałem być na szesnastą. Sprawdziłem na mapie w telefonie, gdzie jestem. Okazało się, że to gdzieś na Kabatach. Co się ze mną działo przez ten czas? Jakim cudem nic mi się nie stało?  Dlaczego przyszedłem TUTAJ? Zastanawiając się nadal nad tym, wróciłem do domu. Po wydarzeniach na moście rodzice zdecydowali, że wprowadzam się z powrotem do domu, by mieszkać z nimi. Stwierdzili, że akademik i tamtejsze towarzystwo ma na mnie zły wpływ. Nie wiedzieli o tym, co teraz dzieje się w mojej głowie. Nikt z resztą nie wiedział. Jeżeli jednak nadal tak się będzie działo, to będę potrzebował z kimś o tym pogadać.
   Takie przygody zdarzyły mi się jeszcze kilka razy w ciągu kolejnych dwóch miesięcy… dokładnie jeszcze trzy razy. Po ostatnim razie starałem się jak najmniej wychodzić z domu. Próbowałem nie izolować się od ludzi, jednak czułem, że się oddalam. Nadal nie miałem odwagi powiedzieć o tym nikomu. Bałem się, że nikt mnie nie zrozumie. Czułem się samotny, mimo że nadal czasami spotykałem się z kumplami, a rodzice przecież byli w domu wieczorami. To… czułem, że coś jest nie tak. Jakby pomiędzy mną a resztą ludzi powstawał niewidzialny mur, którego ja nie potrafiłem zburzyć. Dni mijały mi bardzo spokojnie.
   Obserwowałem świat zza okna, bo bałem się sam o siebie. Czasami podczas tych samotnych
dni w domu przychodziły do mnie wizje. Tak jak wcześniej myślałem, że są to moje poprzednie wcielenia, tak teraz zacząłem mieć wątpliwości. Zadawałem sobie pytania, czy to wszystko nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni. A może to skutek uboczny używek, które brałem? Zaczynałem popadać w lekki obłęd, a już na pewno dopadała mnie depresja przez tak mały kontakt z ludźmi. Kolejną rzeczą było to, że wizje były bardzo rzeczywiste, jednak kiedy wracała mi świadomość były jak za mgłą i mało co z nich pamiętałem.
   Jednak jedna wizja była bardzo wyraźna.

*****************************************************

   Usłyszałem głos. Ktoś coś do mnie mówił? Uświadomiłem sobie, że mnie budzi. Po chwili zauważyłem, że leżę na ziemi.

Osobą która mnie budziła, był… czarnoskóry mężczyzna z włócznią w ręku. Mówił do mnie strasznie dziwnie. Było to po części jak mlaskanie, po części jakby się jąkał. Co było jednak dla mnie dziwne… Rozumiałem go!
   - Wstawaj już! Dzisiaj musimy upolować jakieś zwierzę. – taki był sens tego, co wymawiał
   - Już wstaję. – powiedziałem rozciągając się. Tu dopadło mnie kolejne zdziwienie. Mówiłem to niby ja, ale tak naprawdę nie. Zorientowałem się, że jestem w tym ciele, jednak tylko jako obserwator, a nie uczestnik wydarzeń.
   Pamiętam, że przez większość dnia chodziliśmy po lesie, wypatrując tropów jakichś zwierząt. Najlepiej większych, które dadzą dużo pożywienia. W tym czasie nie rozmawialiśmy zbyt dużo, ponieważ ważne było, by nie spłoszyć potencjalnej ofiary. Jeść też nie jedliśmy dużo. Pamiętam, że były to jakieś korzonki znalezione po drodze i przeżuwaliśmy kawałki kaktusa ( nie mówiliśmy o tym, ale wiedziałem, że jest to kaktus hoodia ). Po jakimś czasie udało nam się znaleźć zwierzę. Była to zebra.

   Kolejna rzecz, która mnie zdziwiła to, że nie polowaliśmy na nią tak, jak z początku myślałem. W moim wyobrażeniu wyglądało to inaczej. Czyli szybki atak, rzut włóczniami i szybkie wykończenie zwierzęcia. Zreflektowałem się jednak w myślach, kiedy spojrzałem na te włócznie. Rzeczywiście nie nadawały się one do rzucania czy atakowania zwierzęcia o pełni sił. Był to bowiem kawałek kija i naostrzonego kamienia, oba związane rzemieniem, dodatkowo jeszcze sklejone jakby… woskiem pszczelim? Chyba tak. Zastanawiałem się więc jak mamy to zwierzę upolować.         Chodziliśmy za tą zebrą przez około… w sumie ciężko stwierdzić.  Nie miałem zegarka, ale słońce już zaczynało się chować. W końcu dowiedziałem się jak mamy to zwierzę zabić. Okazało się, że po tak długiej całodniowej wędrówce zebra padła. Po prostu zmęczona położyła się, jakby nie miała sił już chodzić.
   Wtedy mój towarzysz wraz ze mną (To znaczy z moim poprzednim wcieleniem? ) doskoczyliśmy do niej i szybkimi ruchami, dźgnięciami i cięciami ostrych kamieni włóczni, zakończyliśmy żywot zebry.
   Byłem zdziwiony tym, jak przebiegało polowanie na zwierzynę w… właśnie w sumie gdzie? Afryka?
   Zastanawiałem się też kiedy? Nie dowiedziałem się, moje wcielenie nie miało w głowie takich informacji, co oznaczało, że jak też nie. Czułem jego zadowolenie i dumę z tego polowania, ale nie tylko. Był szczęśliwy, że jego rodzina będzie miała co jeść. Troszczył się o nich, czułem to uczucie w nim. Ciężko mi jest opisać te emocje. Kiedy był taki zadumany w tym, a ja razem z nim. Wtedy usłyszałem.
  - Uważaj!!!
   W następnej chwili odwróciłem się w drugą stronę. Zobaczyłem tylko pysk i grzywę lwa skaczącego na mnie.

**************************************************************

   Obudziłem się, siedząc na kanapie przed telewizorem. Byłem cały zalany potem i przestraszony obrazem, który widziałem jako ostatni. Rodziców jeszcze nie było w domu. Spojrzałem na zegarek, który zawsze mam na ręce, była godzina prawie siedemnasta. To znaczy, że rodzice zaraz wrócą. Nie mam pojęcia co dzieje się ze mną podczas tych wizji i wolałbym, żeby rodzice mnie nie znaleźli w takim stanie, jakikolwiek on był. Jak najszybciej poszedłem do swojego pokoju po świeże ciuchy, a potem do łazienki, żeby się umyć.  

   Kiedy puściłem wodę pod prysznicem, usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. To na pewno ojciec, on nie potrafi zamykać drzwi ciszej, dlatego przynajmniej co dwa lata muszą być wstawione nowe. Po chwili usłyszałem.
  - Już jesteśmy! – to mama. Ojciec trzaska drzwiami, a mama się drze w samym progu. To znak, że do siebie pasują.
  - Zaraz przyjdę! Jestem pod prysznicem! – odkrzyknąłem.
   Kiedy wszedłem do salonu, rodzice czekali na mnie przy stole z pizzą. Okazało się, że po drodze zajechali do mojej ulubionej pizzerii i wzięli moją ulubioną na obiad, zamiast tradycyjnego schabowego. Była to pizza z dużą ilością mięsa i sera. O taaaak to kocham, jeszcze tylko sos czosnkowy i będzie idealnie. Okazało się, że jednak nie będzie to takie łatwe.
  - Chcieliśmy z tobą poważnie porozmawiać. – zaczęła mama.
Oho ciekawe co to będzie.
  - Martwimy się. Co się z tobą dzieje synu? – ojciec zadał pytanie. Jak zwykle bez emocji na twarzy. Ciekawiło mnie to zawsze, jak on to robi. Czy rzeczywiście posiada emocje jak normalna istota ludzka? Czy jest istotą ludzką? No cóż, wiele rzeczy mnie ciekawiło i nie tylko w nim.
  - To znaczy? O co wam chodzi?
  - Wiemy, że ostatnio nie wychodzisz z domu, nie spotykasz się ze znajomymi…
  - I nie masz dziewczyny. – przerwał mamie tata
  - I nie masz dziewczyny. – potwierdziła mama, jednocześnie spoglądając na ojca wzrokiem, który można było odczytać „NIE PRZERYWAJ MI”.
Tata jak zwykle nie zauważył tego i wpatrywał się we mnie badawczo.
  - Jestem gejem. – no to wystrzeliłem jak Filip z konopi. W ogóle się nad tym nie zastanowiłem. Po chwili zastanowienia stwierdziłem jednak, że będzie to dla nich bardziej do przełknięcia. Bo w sumie to, co miałem powiedzieć? „Posłuchajcie, na majówce brałem LSD, teraz mam wizje z przeszłych swoich żyć, nie wiem co się wtedy ze mną dzieje, dlatego nie wychodzę z domu”. Po chwili tylko przytaknąłem. – Jestem gejem. Nie wychodzę z domu ostatnio, bo jestem tym trochę przygnębiony. Nikt mnie nie rozumie.
   Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że da się usłyszeć ciszę. W tym momencie jednak wszystko ucichło i jakby czas się zatrzymał. Nie słyszałem dosłownie nic, a konkretnie tylko takie specyficzne brzęczenie w uszach. Po chwili cisza ta została przerwana.
  - A nie mówiłam. – zaczęła mama.
  - No tak tak, miałaś rację.
  - Ty oczywiście nie mogłeś takiej myśli dopuścić do siebie. Bo jak twój syn mógłby być gejem? Fundujesz mi spa, na cały dzień… i ja wybieram, które to będzie spa!
  - No dobrze. Skoro tak się umówiliśmy, to dotrzymam słowa. – powiedział ojciec ze zgorzkniałą miną – A ty teraz wisisz mi lustrzankę.
   Przez chwilę siedziałem oszołomiony tą wymianą zdań. Serio tak łatwo uwierzyli w to, że jestem gejem. Dlaczego? Czy wyglądam na geja? O co chodzi?
   Okazało się, że ostatnie zdanie taty było do mnie. Wyrwało mnie to z moich rozmyślań.
  - Zaraz co? Jak to? – zapytałem.
  - No tak. Przez ciebie przegrałem zakład z matką. Wisisz mi lustrzankę. Gdybym wygrał zakład, który przegrałem, bo tobie zachciało się być gejem, to miałbym lustrzankę.
Po prostu mnie zamurowało. Nie potrafiłem wypowiedzieć ani słowa więcej. Cóż mógłbym powiedzieć? Wstałem od stołu z pizzą na talerzu i poszedłem rozmyślać nad swoim życiem w pokoju. Samotnie.
   Zanim wyszedłem z salonu, usłyszałem jeszcze.
  - No i co żeś narobił? Zobacz, jak się teraz źle czuje.
  - Przejdzie mu. – ach, ta ojcowska troska
   Zamknąłem się w swoim pokoju. Po zjedzeniu pizzy i niewymyśleniu sensownego powodu, dlaczego rodzice tak o mnie myśleli. Zasnąłem.


by MS Szogun

Komentarze

Popularne posty